Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2017
Dystans całkowity: | 3807.39 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 171:36 |
Średnia prędkość: | 22.19 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.30 km/h |
Suma podjazdów: | 26686 m |
Maks. tętno maksymalne: | 167 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 129 (74 %) |
Suma kalorii: | 91881 kcal |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 181.30 km i 8h 10m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 29 sierpnia 2017
Kategoria powyżej 100 km
mrdp dzień 9
Plan zrealizowany, maraton zaliczony i to się tylko liczy. Mogło być lepiej ale i mogło być gorzej.
Warunki pogodowe.
Te niestety nie dopisały, tak jak i całe lato. Drugiego dnia już padało od rana i trzeba było się schować pod dach na następną noc.Deszcz ale już mniejszy towarzyszył prawie do końca. W nocy temperatury spadały do 5 stC, wiał zimny arktyczny wiatr. Tylko jeden dzień jechałem na krótko. Przez te zmienną pogodę wiele razy dziennie musiałem się ubierać i rozbierać z rzeczy przeciwdeszczowych.
No i wiatr, wyczuwał jak jechaliśmy i zawsze było pod wiatr. W górach wiał zachodni, na zachodzie północy a do mety złośliwiec wschodni. Na ale cóż, żadna pogoda nie jest zła rower.
Rower i sprzęt
Jak zwykle zabrałem za dużo, ale to pokolenie tak ma. Całość ważyła bez bidonów 20 kg. Bivy czy trapa nie użyłem ani razu. Kosmetyczka też była za ciężka. Ale to 10 dni, może się przyda?
Rower technicznie był sprawny, roczny, ledwo dotarty bo 7 tys. km ale już na drugi dzień nie miałem przedniego hamulca. Kilka dni wcześniej była regulowana przednia przerzutka, może coś tam zmajstrowali niechcący? Potem ta wyregulowana przerzutka padła ale podciągnąłem linkę i było ok. Od Głodówki czyli w połowie dystansu zaczął się horror z powietrzem, delikatnie schodziło z tyłu oraz tarły się klocki o tarczę. Tymi drugimi nie przejmowałem się choć był delikatny opór ale powietrze dopompowywałem. W końcu uszło na dobre więc wymieniam gumę. Nic lepiej nie było dalej problem. Wymieniam więc gumę i daję nową oponę. Dętki się skończyły, miałem tylko dwie.Odkupuje po drodze od kolarza jedną, drugą dostaję gratis od innego ale daje ją innemu potrzebującemu. Znów schodzi, zakładam ostatnią, potem jak schodzi to tylko wymieniam na te niby przebite i jakiś czas jadę - nie wiem co jest grane.
Głodny i zdołowany tymi problemami docieram na przeprawę na Odrze ok. 2500 km czyli 900 km męczarni. Tam jest jedyny dostępny punkt pomocy Tomek Ignasiak (dzięki!). Zakładają nową dętkę, dają kanapki i herbatę, stawiają mnie na na nogi!!! Od tego czasu bawię się jazdą, czoć i tak ze 5 razy zatrzymałem się bo myślałem, że mam gumę. Już bez problemów dotarłem do mety.
Zdowie
Miałem już problemy z achillesami a w lipcu na P1000J przykurcze pod kolanami. Miałem więc obawy i jechałem zachowawczo, choć granica 9 dni była realna. Przed startem okleiłem nogi plastrami taping ale po deszczach odkleiły się. Miałem jeszcze zapas na wszelki wypadek. DO Głodówki jadę nocą i docieram po 4.00. Niby nie było mi zimno w nogi ale po godzinnej drzemce boli mnie kolana i kostka drugiej nogi. Chyba należy stosować ochronę przed zimnym wiatrem na kolana. Jadę dalej z wielkim niepokojem ale po 50 km się rozkręciły i było ok. Potem czasem odczuwałem drobne dolegliwości jednej czy drugiej nogi ale asekuracyjnie jadać puszczało.
Miałem też zdarzenie, które mogło skończyć się tragicznie. Podjechałem na przystanek wyrzucić śmieci do kosza a potem odepchnąłem się noga chcąc wyjechać na jezdnię. Nie zauważyłem daszku na wysokości głowy i przywaliłem w niego, na szczęście kask przejął uderzenie, kilka wgnieceń, trochę szyja mnie bolała ale przeszło.
Mam trochę zdrętwiałe małe palce u rąk, to kwestia ucisku na nerw ale jak trzymać ta kierownicę, zwłaszcza na dziurach?
No i tyłkowi się dostało, pomimo smarowania wygląda jak świeżo ubity kotlet schabowy w panierce.
Trasa
Nie spodziewałem się takich asfaltów lub ich braku. Trasa na rower z oponami 32mm lub mając wsparcie zabrać rower MTB. O ile dziury i łaty na ścianie wschodniej były w planach, szutr okazał się bardziej tarką niż szutrem. Góry znałem ale jeden podjazd i zjazd zdjęli asfalt a drugi też pełno dziur, gliny i nierówności. Lubuskie to już horror, dużo bruków, szutrów z kamieniami - tam poległo najwięcej gum.
Na 900 km dodatkowo betonowe jumby z dziurkami na 3 km. Sama Jastrzębia Góra to głownie kostka a chodniki nie nadające się do jazdy. Po takich drogach odechciewa się jazdy. Szkoda mi było roweru, jechałem wolno i cierpiałem razem z nim.
Wyżywienie
Czasu na szaleństwa nie było 95% to sklepy, bułki i coś do nich i słodycze. Raz zaliczyłem zupę a raz pizze. Zatrzymałem się w barze, podjechał drugi kolarz i chciał makaron ale to 30 minut ... nie, to bierzemy pizze bo tylko 10 minut. Czas gonił, jedzenia nie można było przeciągać.
Sen
Pierwsza noc przejechana, mgła duża i dużo wilgoci, już wtedy byłem mokry. Potem 6 noclegów pod dachem, łatwo nie było zwłaszcza w górach bo jak słyszeli, że jedna osoba i na jedną noc to hmmm zajęte mają wszystko, no nie wiem? Łaskę robili. Dwa z tych sześciu wynająłem z kolegą Kazikiem, było trochę łatwiej. Ósma noc niestety przypadła mi w lesie, nic do wynajęcia a ujechać sie nie dało, skręciłem więc do lasu i ... o dziwo nic mnie nie zjadło! Dziewiąta noc 2 drzemki na przystankach ale zmarzłem bo zimno i niewygodnie.
Możliwość umycia się i spania w łóżku pozwalała lepiej się regenerować, spanie gdzie popadnie to jednak dużo nie daje. No może daje ale przydała by się wyższa temperatura.
Liczby
Dystans 3142 km ... mi wyszło 3164 km bo kilka razy przejechałem delikatnie skręt no i w poszukiwaniu. No i raz się cofałem w nocy bo zgubiłem kolegę na zjeździe i myślałem, że wyleciał z trasy ale to była tylko guma.
W siodełku spędziłem 148h i 32 minuty czyli 6 dni 4 h i 32 minuty.
Prędkość maksymalna 65,3 km/h ale tu starałem się ciągle hamować bo mając jeden hamulec nie jest łatwo się zatrzymać.
Przewyższenia 25.062 wg wskazań Garmina.
Dętki 5, opona jedna, klocki 2 sztuki.
więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/0I5X8m6itgAzCMTW2
film:
https://www.youtube.com/watch?v=Xl1KLMcVBuo
Warunki pogodowe.
Te niestety nie dopisały, tak jak i całe lato. Drugiego dnia już padało od rana i trzeba było się schować pod dach na następną noc.Deszcz ale już mniejszy towarzyszył prawie do końca. W nocy temperatury spadały do 5 stC, wiał zimny arktyczny wiatr. Tylko jeden dzień jechałem na krótko. Przez te zmienną pogodę wiele razy dziennie musiałem się ubierać i rozbierać z rzeczy przeciwdeszczowych.
No i wiatr, wyczuwał jak jechaliśmy i zawsze było pod wiatr. W górach wiał zachodni, na zachodzie północy a do mety złośliwiec wschodni. Na ale cóż, żadna pogoda nie jest zła rower.
Rower i sprzęt
Jak zwykle zabrałem za dużo, ale to pokolenie tak ma. Całość ważyła bez bidonów 20 kg. Bivy czy trapa nie użyłem ani razu. Kosmetyczka też była za ciężka. Ale to 10 dni, może się przyda?
Rower technicznie był sprawny, roczny, ledwo dotarty bo 7 tys. km ale już na drugi dzień nie miałem przedniego hamulca. Kilka dni wcześniej była regulowana przednia przerzutka, może coś tam zmajstrowali niechcący? Potem ta wyregulowana przerzutka padła ale podciągnąłem linkę i było ok. Od Głodówki czyli w połowie dystansu zaczął się horror z powietrzem, delikatnie schodziło z tyłu oraz tarły się klocki o tarczę. Tymi drugimi nie przejmowałem się choć był delikatny opór ale powietrze dopompowywałem. W końcu uszło na dobre więc wymieniam gumę. Nic lepiej nie było dalej problem. Wymieniam więc gumę i daję nową oponę. Dętki się skończyły, miałem tylko dwie.Odkupuje po drodze od kolarza jedną, drugą dostaję gratis od innego ale daje ją innemu potrzebującemu. Znów schodzi, zakładam ostatnią, potem jak schodzi to tylko wymieniam na te niby przebite i jakiś czas jadę - nie wiem co jest grane.
Głodny i zdołowany tymi problemami docieram na przeprawę na Odrze ok. 2500 km czyli 900 km męczarni. Tam jest jedyny dostępny punkt pomocy Tomek Ignasiak (dzięki!). Zakładają nową dętkę, dają kanapki i herbatę, stawiają mnie na na nogi!!! Od tego czasu bawię się jazdą, czoć i tak ze 5 razy zatrzymałem się bo myślałem, że mam gumę. Już bez problemów dotarłem do mety.
Zdowie
Miałem już problemy z achillesami a w lipcu na P1000J przykurcze pod kolanami. Miałem więc obawy i jechałem zachowawczo, choć granica 9 dni była realna. Przed startem okleiłem nogi plastrami taping ale po deszczach odkleiły się. Miałem jeszcze zapas na wszelki wypadek. DO Głodówki jadę nocą i docieram po 4.00. Niby nie było mi zimno w nogi ale po godzinnej drzemce boli mnie kolana i kostka drugiej nogi. Chyba należy stosować ochronę przed zimnym wiatrem na kolana. Jadę dalej z wielkim niepokojem ale po 50 km się rozkręciły i było ok. Potem czasem odczuwałem drobne dolegliwości jednej czy drugiej nogi ale asekuracyjnie jadać puszczało.
Miałem też zdarzenie, które mogło skończyć się tragicznie. Podjechałem na przystanek wyrzucić śmieci do kosza a potem odepchnąłem się noga chcąc wyjechać na jezdnię. Nie zauważyłem daszku na wysokości głowy i przywaliłem w niego, na szczęście kask przejął uderzenie, kilka wgnieceń, trochę szyja mnie bolała ale przeszło.
Mam trochę zdrętwiałe małe palce u rąk, to kwestia ucisku na nerw ale jak trzymać ta kierownicę, zwłaszcza na dziurach?
No i tyłkowi się dostało, pomimo smarowania wygląda jak świeżo ubity kotlet schabowy w panierce.
Trasa
Nie spodziewałem się takich asfaltów lub ich braku. Trasa na rower z oponami 32mm lub mając wsparcie zabrać rower MTB. O ile dziury i łaty na ścianie wschodniej były w planach, szutr okazał się bardziej tarką niż szutrem. Góry znałem ale jeden podjazd i zjazd zdjęli asfalt a drugi też pełno dziur, gliny i nierówności. Lubuskie to już horror, dużo bruków, szutrów z kamieniami - tam poległo najwięcej gum.
Na 900 km dodatkowo betonowe jumby z dziurkami na 3 km. Sama Jastrzębia Góra to głownie kostka a chodniki nie nadające się do jazdy. Po takich drogach odechciewa się jazdy. Szkoda mi było roweru, jechałem wolno i cierpiałem razem z nim.
Wyżywienie
Czasu na szaleństwa nie było 95% to sklepy, bułki i coś do nich i słodycze. Raz zaliczyłem zupę a raz pizze. Zatrzymałem się w barze, podjechał drugi kolarz i chciał makaron ale to 30 minut ... nie, to bierzemy pizze bo tylko 10 minut. Czas gonił, jedzenia nie można było przeciągać.
Sen
Pierwsza noc przejechana, mgła duża i dużo wilgoci, już wtedy byłem mokry. Potem 6 noclegów pod dachem, łatwo nie było zwłaszcza w górach bo jak słyszeli, że jedna osoba i na jedną noc to hmmm zajęte mają wszystko, no nie wiem? Łaskę robili. Dwa z tych sześciu wynająłem z kolegą Kazikiem, było trochę łatwiej. Ósma noc niestety przypadła mi w lesie, nic do wynajęcia a ujechać sie nie dało, skręciłem więc do lasu i ... o dziwo nic mnie nie zjadło! Dziewiąta noc 2 drzemki na przystankach ale zmarzłem bo zimno i niewygodnie.
Możliwość umycia się i spania w łóżku pozwalała lepiej się regenerować, spanie gdzie popadnie to jednak dużo nie daje. No może daje ale przydała by się wyższa temperatura.
Liczby
Dystans 3142 km ... mi wyszło 3164 km bo kilka razy przejechałem delikatnie skręt no i w poszukiwaniu. No i raz się cofałem w nocy bo zgubiłem kolegę na zjeździe i myślałem, że wyleciał z trasy ale to była tylko guma.
W siodełku spędziłem 148h i 32 minuty czyli 6 dni 4 h i 32 minuty.
Prędkość maksymalna 65,3 km/h ale tu starałem się ciągle hamować bo mając jeden hamulec nie jest łatwo się zatrzymać.
Przewyższenia 25.062 wg wskazań Garmina.
Dętki 5, opona jedna, klocki 2 sztuki.
więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/0I5X8m6itgAzCMTW2
film:
https://www.youtube.com/watch?v=Xl1KLMcVBuo
- DST 243.92km
- Czas 12:23
- VAVG 19.70km/h
- VMAX 38.50km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 5353kcal
- Podjazdy 1326m
- Sprzęt Specialized Roubaix SL4
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 sierpnia 2017
Kategoria powyżej 100 km
mrdp dzień 8
- DST 300.15km
- Czas 14:01
- VAVG 21.41km/h
- VMAX 43.20km/h
- Temperatura 16.0°C
- Kalorie 9761kcal
- Podjazdy 1236m
- Sprzęt Specialized Roubaix SL4
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 sierpnia 2017
Kategoria powyżej 100 km
mrdp dzień 7
- DST 302.98km
- Czas 14:05
- VAVG 21.51km/h
- VMAX 64.70km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 7088kcal
- Podjazdy 1647m
- Sprzęt Specialized Roubaix SL4
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 sierpnia 2017
Kategoria powyżej 100 km
mrdp dzień 6
- DST 306.04km
- Czas 16:42
- VAVG 18.33km/h
- VMAX 54.70km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 6019kcal
- Podjazdy 4842m
- Sprzęt Specialized Roubaix SL4
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 sierpnia 2017
Kategoria powyżej 100 km
mrdp dzień 5
- DST 309.99km
- Czas 15:05
- VAVG 20.55km/h
- VMAX 57.60km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 6890kcal
- Podjazdy 3171m
- Sprzęt Specialized Roubaix SL4
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 sierpnia 2017
Kategoria powyżej 100 km
mrdp dzień 5
- DST 300.27km
- Czas 15:34
- VAVG 19.29km/h
- VMAX 60.10km/h
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 6498kcal
- Podjazdy 3527m
- Sprzęt Specialized Roubaix SL4
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 23 sierpnia 2017
Kategoria powyżej 100 km
mrdp dzień 4
- DST 300.73km
- Czas 14:11
- VAVG 21.20km/h
- VMAX 57.40km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 6821kcal
- Podjazdy 3436m
- Sprzęt Specialized Roubaix SL4
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 22 sierpnia 2017
Kategoria powyżej 100 km
mrdp dzień 3
- DST 300.08km
- Czas 12:33
- VAVG 23.91km/h
- VMAX 57.40km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 8844kcal
- Podjazdy 1218m
- Sprzęt Specialized Roubaix SL4
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 sierpnia 2017
Kategoria powyżej 100 km
mrdp dzień 2
- DST 300.10km
- Czas 13:08
- VAVG 22.85km/h
- VMAX 42.30km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 7961kcal
- Podjazdy 1554m
- Sprzęt Specialized Roubaix SL4
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 sierpnia 2017
Kategoria powyżej 100 km
mrdp dzień1
Dzienne przebiegi były trochę inne jednak dla prostoty podliczeń i na którym km się znajduje postanowiłem robić zapis raz dziennie z okrągłą ilością km. Czasem jest ich więcej bo przez pomyłki nawigacyjne czy zjazdy na nocleg kręciłem więcej i potem korygowałem zapis.
Jedynie dzień pierwszy, gdzie jechałem bez snu przejechałem 500 km.
Jedynie dzień pierwszy, gdzie jechałem bez snu przejechałem 500 km.
- DST 500.03km
- Czas 21:24
- VAVG 23.37km/h
- VMAX 65.30km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 13408kcal
- Podjazdy 3109m
- Sprzęt Specialized Roubaix SL4
- Aktywność Jazda na rowerze