Niedziela, 7 sierpnia 2016
Kategoria powyżej 100 km
II Kórnicki Maraton Turystyczny
Dużo kiepskich asfaltów, może nawet 200 km z tych 500. Organizatorzy postawili na drogi mniejszego ruchu a te niestety takie są, trudno miec więc o dto pretensje.
Startowałem w pierszej grupie i od poczatku tempo ze srednią 35 a może i więcej wiec po 20/30 km odpusciłem. Plan zakladał samotną jazdę i taka tez była. Potem jeszcze zaczepiłem się do grupy, która startowała 3 minuty po nas na 300 km. Jechali znośnie 30/33 km/h ale po kilkunastu km odpuściłem. Chciałem solo pokonać trasę i robić jak najmniej przerw.
Na 200 i 360 km punkty z posiłkami, załatwiam je w 15/20 minut, 3 razy zaliczam sklep aby uzupełnić napoje. Postoje ograniczam do koniecznego minimum.
W dzień niestety mocny wiatrw porywach 50 km/h, wieczorem troche się uspokoiło ale dalej wiało 20/30 km/h.
Na 335 km chyba było po 21.00 nagle rozszalał sie wiatr b.mocny, zaczeło kropic i zaraz porządnie padać. Schowałem sie pod drzewem i czekam. Tak mineło 20/30 minut. W miedzyczasie ubrałem kurtkę p.deszczową i ochraniacze na buty. Przy lekkim deszczu ruszam dalej, pokropilo jeszcze jakiś czas i przestało. Niestety było już mokro i niebezpiecznie. Nie wiadomo czy kałuża czy kałuża z dziurą. Jade sam wiec mocno asekuracyjnie.
Końcówka to kilka większych podjazdów, raz widziałem 11%, dwa razy po 9%.
O 5.30 docieram do OSiR w Kórniku a tu niespodzianka, nikogo nie ma i nie wiadomo co co chodzi.
Miał być posiłek, medal pamiątkowy .....
No cóż, Rowerowe Bractwo w Kórniku dało plamę. Trudno było im zorganizować dyżury? Nic wiecej nie powiem w tym temacie bo musiałbym zakląć.
Spakowałem się w auto i po 85 km w domu.
Pobiłem życiówkę o 3 km, czas postoi z postojem pod drzewem aż minie wichura i deszcz to 90 minut więc b.dobrze.
Rano, prawie na mecie
Licznik
Startowałem w pierszej grupie i od poczatku tempo ze srednią 35 a może i więcej wiec po 20/30 km odpusciłem. Plan zakladał samotną jazdę i taka tez była. Potem jeszcze zaczepiłem się do grupy, która startowała 3 minuty po nas na 300 km. Jechali znośnie 30/33 km/h ale po kilkunastu km odpuściłem. Chciałem solo pokonać trasę i robić jak najmniej przerw.
Na 200 i 360 km punkty z posiłkami, załatwiam je w 15/20 minut, 3 razy zaliczam sklep aby uzupełnić napoje. Postoje ograniczam do koniecznego minimum.
W dzień niestety mocny wiatrw porywach 50 km/h, wieczorem troche się uspokoiło ale dalej wiało 20/30 km/h.
Na 335 km chyba było po 21.00 nagle rozszalał sie wiatr b.mocny, zaczeło kropic i zaraz porządnie padać. Schowałem sie pod drzewem i czekam. Tak mineło 20/30 minut. W miedzyczasie ubrałem kurtkę p.deszczową i ochraniacze na buty. Przy lekkim deszczu ruszam dalej, pokropilo jeszcze jakiś czas i przestało. Niestety było już mokro i niebezpiecznie. Nie wiadomo czy kałuża czy kałuża z dziurą. Jade sam wiec mocno asekuracyjnie.
Końcówka to kilka większych podjazdów, raz widziałem 11%, dwa razy po 9%.
O 5.30 docieram do OSiR w Kórniku a tu niespodzianka, nikogo nie ma i nie wiadomo co co chodzi.
Miał być posiłek, medal pamiątkowy .....
No cóż, Rowerowe Bractwo w Kórniku dało plamę. Trudno było im zorganizować dyżury? Nic wiecej nie powiem w tym temacie bo musiałbym zakląć.
Spakowałem się w auto i po 85 km w domu.
Pobiłem życiówkę o 3 km, czas postoi z postojem pod drzewem aż minie wichura i deszcz to 90 minut więc b.dobrze.
Rano, prawie na mecie
Licznik
- DST 513.04km
- Czas 20:02
- VAVG 25.61km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 5460kcal
- Podjazdy 1550m
- Sprzęt Haibike Affair RC
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!