Informacje

  • Wszystkie kilometry: 190163.59 km
  • Km w terenie: 13868.97 km (7.29%)
  • Czas na rowerze: 296d 06h 51m
  • Prędkość średnia: 26.49 km/h
  • Suma w górę: 540192 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy vuki.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 22 sierpnia 2020 Kategoria powyżej 100 km

BBT cz1

Bałtyk Bieszczady Tour słów kilka czyli wszystko szło nie tak jak powinno.
Jeszcze zanim wystartowaliśmy byłem na straconej pozycji bo w nocy spałem 1h choć testowałem wszystko co mogłem aby zasnąć od tabletek, przez gorący prysznic, herbaty, kanapka, kielicha whiskey.
Po starcie po 30 km pada deszcz przez 2h i zmył smar z łańcucha i piachu naleciało aby przez następne 1000 km wszystko piszczało i rzęziło.
Wyjeżdżając z Wolin trafiam na most obrotowy (przepuszczał żagłówki) i stoję 15 minut, wszyscy co później startowali mnie doganiają, chwilę potem jeszcze 5 minut czerwone na przejeździe kolejowym i tak 20 minut ma 50 pierwszych km straty.
Potem mkne jak wiatr, prawie 29 średnia na pierwsze 350 km, ale brak snu powoli zaczyna działać.
W nocy większość jedzie na krótko, ja w nogawkach ale i tak czuję zimny wiatr. Nad ranem delikatna mżawka moczy nogawki a wiatr potęguje i zaczyna mnie boleć prawe kolano.
Mecze się tak od 450 km i wiem, że lepiej nie będzie a jest ponad 500 km i to te gorsze. Na punkcie w Łowiczu mocno myślę o DNF (wycofie) bo znajomy by mnie odebrał jednak Jurek Ś. obsługujący punkt stwierdził, że nie mogę się wycofać więc postanowiłem jechać dalej.
Próbowałem na 350 i 700 km chwilę zasnąć ale nie udało się, coś się w tej kwestii u mnie zapsuło.
W Łańcucie na 865 km jestem przed 2.00 w niedzielę i chcę poczekać aż się zrobi jaśniej i o dziwo udaje się tam 1h zdrzemąć ale już przed tym punktem zaczynają się problemy z żołądkiem. Tak więc oprócz kolana latam po krzakach ?
Trasa maratonu została znacznie zmieniona na 500 km, inne drogi, niestety gorsze, prze Kowalem na kilkudziesięciu km asfalt zerwany, gdzieś tam w lesie w nocy jak jechałem mnóstwo kraterów w jezdni bo dziury bym obraził gdybym je tak nazwał. Kolano tutaj cierpiało podwójnie.
Wycofanie nie wchodziło już w grę bo jak? Musiałem jechać dalej no i dojechałem. Ostatnie 50 km z Ustrzyk Dolnych do Górnych nic nie jadłem czy piłem bo krzaki i tak były 2 razy. Plukalem usta i wypluwałem bo susza w gardle.
Dojechałem przed 13.00 i poszedłem do hotelu, wziąłem prysznic, kładę do łóżka i ....telefon że jest auto do Wrocławia za godzinę.
Nie dane mi spać, wymeldowuje się z hotelu i jedziemy, gdzieś tam chwilę drzemie w aucie ale pilnuje kierowcy bo przed Wrocławiem już też odlatuje i zjeżdżał mi z pasa drogi.
Niestety jesteśmy po 23.00 i ... ostatni pociąg uciekł. Pakuje sie, plecak na ramiona i jadę do domu.
Zimno bo 12 stC a ja odczuwam jak 5 przy tym zmęczeniu. Pod koniec jadę wężykiem ale ruchu zero na starej 5tce.
Do strat należy doliczyć jeszcze zostawiony bidon na punkcie w Sandomierzu oraz zgubiłem prawa rękawiczkę bo suszylem je przypięte do sakwy a jedna się uwolniła. Gdyby ktoś zgubił lewą to możemy się zgrać ?
Statystycznie maraton:
Dystans 1017 km
Czas brutto 51h 44 min.
Przewyższenia 5560 m
Plus powrót z Wrocka 77 km
  • DST 343.97km
  • Czas 12:00
  • VAVG 28.66km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 7727kcal
  • Podjazdy 1558m
  • Sprzęt Specialized Roubaix SL4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
To jest zagadka, nawet jak wyleczę to w tak krótkim okresie może być nawrót na trasie, bo podjazdów więcej. Mam stracha.
vuki
- 11:12 niedziela, 30 sierpnia 2020 | linkuj
Dasz radę kolano wyleczyć?
yurek55
- 08:57 niedziela, 30 sierpnia 2020 | linkuj
Jakiś Północ Południe ... niechcący się zapisałem ☹️
vuki
- 05:02 niedziela, 30 sierpnia 2020 | linkuj
maść na mecie? To ma sens! :)))
Co jest 12 września?
yurek55
- 20:30 sobota, 29 sierpnia 2020 | linkuj
Do trzech razy sztuka, mój nr był 062. Wilka bym nie dogonił gdyby niechcący nie zrobił sobie ostrego koła. Pościgamy się 12 września, mam nadzieję że będzie lepiej bo gorzej już było. Na samych problemach żołądkowych straciłem pewnie z 90 minut jak nie więcej. Kolano jednak nawaliło najmocniej i dzięki że pożyczałem maści to dojechałem bo sam oczywiście maść wysłałem na metę.
vuki
- 18:19 sobota, 29 sierpnia 2020 | linkuj
Poprawka; numer 60 i 366, czyli Marek i Michał.
yurek55
- 17:17 sobota, 29 sierpnia 2020 | linkuj
O! Dawno nie zaglądałem i dopiero teraz trafiłem na relację. W trakcie patrzyłem na Twoją kropeczkę z numerem 35 i widziałem, że j był taki fragment, gdzie jechałeś blisko Wilka. Na mecie byłeś o dwie godziny szybciej. Relacja oszczędna w emocje, ale ja tam wiem, co musiałeś przejść z tym bolącym kolanem. Gratuluję tym mocniej.
yurek55
- 17:06 sobota, 29 sierpnia 2020 | linkuj
Super że kolejny raz zaliczyłeś
strus
- 15:41 piątek, 28 sierpnia 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl